Częste promocje oraz wyprzedaże w sklepach skłaniają nas praktycznie do jednego – manii kupowania i remontowania się. Nie ma w tym nic złego jeżeli wszystko jest mądrze zagospodarowane, a budżet domowy na to pozwala. Zawsze można posilić się kredytem, ale w dobie dzisiejszych problemów ze spłatą nie proponowałbym tego rozwiązania. Oczywiście nie wszystko jest tanie, nie wszystko też jest w wyprzedaży czy promocji. Zazwyczaj bywa tak, że te rzeczy, które wyglądają najładniej tak naprawdę są drogie, nie ma na nich żadnej karteczki, że są w przecenie. Niestety to sprytne posunięcie ze strony sklepikarzy. Warto jednak zauważyć, że nic nie stoi na przeszkodzie, by spróbować swoich sił i zrobić samemu mebel do kuchni, salonu czy innych pokoi. Pole manewru jest całkiem spore, więc głupio byłoby go nie wykorzystać, zwłaszcza że przytrafia się wspaniała okazja w postaci dzisiejszego poradnika. Czy odważysz się i zaryzykujesz? Jeżeli nie brak ci choć odrobiny umiejętności nabytych przez prace wykonywaną w domu, to zapewne masz szansę stać się posiadaczem najładniejszego i oryginalnego blatu do kuchni w Polsce. Przekonaj się o tym sam.
Moda na wykańczanie czół szafek kuchennych okleinami naturalnymi stwarza konieczność dostosowania do nich również powierzchni blatów szafek stojących. Jak wiadomo, do tej pory są one produkowane w wersji laminowanej—zupełnie nie pasującej do faktury drewna. Zaczynamy zatem gorączkowo się oglądać za czymś innym, co by się nadawało na wystrój kuchni. Tym czymś mogą być np. blaty z surowych desek sosnowych lub świerkowych. Najpierw jednak pokażemy, jak się robi blaty wyłożone płytkami terakotowymi (ostatnio nastaje na nie moda), szczególnie pięknie harmonizującymi z takimi samymi płytkami na pasku ściany między szafkami wiszącymi i stojącymi.
Z terakoty
Ceramiczne pytki ścienne (glazura) są zbyt cienkie, by nimi wykładać blaty. Łatwo pękają nawet przy niezbyt silnych uderzeniach, co zdarza się przecież w czasie prac kuchennych. Nadają się natomiast płytki terakotowe, takie, jakimi wykładane są podłogi, ale szkliwione, inaczej będą się łatwo brudzić. Mają na ogól grubość 8 – 10 mm i kształt kwadratu lub prostokąta o wymiarach 10 x 20 cm. Potrzebny będzie arkusz płyty wiórowej lub stolarskiej o grubości co najmniej 2,2 cm. Może też być sklejka. Lepsza jest płyta grubsza. Można ją uzyskać sklejając dwie cieńsze, np. 12- lub 16-milimetrowe. Z arkusza wycina się potrzebny kształt, dopasowując go do układu szafek. Następnie wierzch płyty trzeba porysować gruboziarnistym papierem ściernym, aby uzyskać jak najbardziej chropowatą powierzchnię.
Pokrywa się ją cienką warstwą kleju do glazury o nazwie „Ceramit”, rozprowadzonego rozcieńczalnikiem nitro lub acetonem. Rozrzedzony dobrze wsiąknie w powierzchnię płyty. Po posegregowaniu płytek według wielkości, tym samym klejem (nie rozrzedzonym) mocuje się je do zagruntowanego blatu i pozostawia na 36 godzin, do związania się kleju. Gdy już się dobrze trzymają, trzeba boki i spód blatu nasycić dwiema warstwami pokostu lnianego podgrzanego do temperatury ok. 50 C. Zabezpieczy on płytę przed wilgocią. Na bokach płyty – blatu dobrze jest przykręcić mosiężne lub aluminiowe kątowniki, które uchronią krawędzie przed uszkodzeniem. Szczeliny między płytkami spoinuje się, to znaczy wypełnia mieszaniną białego cementu z wodą i białą farbę emulsyjną. Lepiej jednak jest użyć do tego celu kleju dwuskładnikowego.